Jak to się zaczęło :)
Wszystko zaczęło się dawno temu. Dzięki chorej na autyzm i inne schorzenia mojej córce Julii. Zrezygnowałam z pracy żeby opiekować się córką. Przez 6 lat wymagała intensywnej terapii. Pochłaniało to cały mój czas. Ale jak poszła do zerówki okazało się, że mam trochę wolnego czasu. Nie na tyle żeby wrócić do pracy ( zresztą kto przyjmie 40- latkę z 6 dzieci i jednym niepełnosprawnym do pracy) ale na tyle żeby coś robić ( szyję robię na drutach i szydełku) Prosiłam w modlitwie o natchnienie żeby robić "coś " co da mi satysfakcję i będzie to moja odskocznia od dnia codziennego, a jednocześnie przyniesie dochód. I stał się cud.
Julce nie można było uczesać włosów, ścięte na krótko- było jeszcze gorzej. Moja zaprzyjaźniona fryzjerka powiedziała jedno zdanie którego chwyciłam się jak tonący brzytwy.
" Zostawimy troszkę dłuższe, a po bokach spineczki żeby włosy nie spadały na twarz".
Zaczęłam szukać spineczek. A w sklepach wiadomo chińskie mało gustowne i niemiłosiernie ciągnęły i wyrywały włosy. I wtedy zobaczyłam na etsy.com ręcznie robione piękne ozdoby. Kupiłam zestaw zrób to sam i zrobiłam spinki sama. Ale niestety Julka spinek nosić nie chciała, Marysia też nie bardzo, a najstarsze dziewczyny były już za duże na takie ozdoby.
Wystawiłam spinki na allegro i sprzedałam wszystkie w ciągu jednego dnia ( nie było ich dużo)
I może by się to tak skończyło, ale zaczęłam dostawać listy z prośbami o wykonanie spineczek dla malutkich dziewczynek. Listów było dużo, a do mnie dotarło, że tak naprawdę bardzo lubię robić spineczki.
Sprawia mi to niesamowitą przyjemność już od prawie 4 lat .
Przez ten czas dużo się zmieniło...
Gdyby mi ktoś 4 lata temu powiedział, że stworzę markę znaną nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Nie uwierzyłabym. Wtedy nie myślałam o biznesie. Robiłam to co kocham. Momentami nie było łatwo. Zaczynałam jako pierwsza w Polsce. Bez pieniędzy i biznes planów. Wszystkie półprodukty ( prawie) kupowałam za granicą. Godzinami przeczesywałam internet w poszukiwaniu wstążek ładnych, tanich i żeby jeszcze była wysyłka do Polski. Nie zawsze sprzedawca był uczciwy. Czasami materiały były słabej jakości ( szczególnie pyki i klipsy) przekłamane kolory wstążek.
Uczyłam się podstaw biznesu, obsługiwać programy komputerowe i robić zdjęcia. Ogarniecie facebooka to dopiero było wyzwanie. Teraz właśnie próbuję ogarnąć bloga :) Były też plany na sklep internetowy, ale zrezygnowałam po wypróbowaniu wersji testowej.
Zapewne niektórzy z was powiedzą, a co w tym trudnego. Ale dla mnie to duże wyzwanie :)
Co dalej ?
Po kilkunastu latach wracam do szycia. Miałam kiedyś firmę, szyłam zabawki pluszaki i ubranka dla dzieci. Niestety w pewnym momencie musiałam wybrać biznes czy rodzina. Wybrałam rodzinę i dzieci. Teraz gdy dzieci już są duże ( najmłodsza Maria Michalina zwana w domu Misią ma już 8 lat, a najstarsza Joanna lat 21) mogę zająć się spełnianiem swoich marzeń. Na pewno nadal będę robić spineczki. I będę szyć ( teraz mam już na czym ) Właśnie szyją się spinki kokardki. Wymyślone przez Asię ponad 3 lata temu. Wtedy szyte ręcznie, teraz są szyte na maszynie. A potem... mam dużo pomysłów, ale nie chcę ich zdradzać. Czas pokaże które uda się zrealizować :)
No i uszyję w końcu Marysi tego łysego pieska :)